piątek, 14 listopada 2014

Przesadzanie klona japońskiego w starszym wieku

Witam.Dzisiaj opiszę przypadek jaki mi się zdarzył z klonem japońskim.Kiedyś jak zakładałem ogród kupiłem klon japoński o nazwie Inaba shidare. Większość roślin posadzonych była mała więc wtedy nie zauważyłem błędu jaki popełniłem a mianowicie nie zachowałem odpowiedniej odległości między roślinami.Po wielu latach drzewa i krzewy osiągnęły taki rozmiar że zaczęły wzajemnie sobie przeszkadzać.I właśnie największy dylemat powstał z klonem japońskim który został dosłownie zduszony .Nie było innego wyjścia jak podjąć decyzję o jego przesadzeniu.Była już jesień a konkretnie początek pażdziernika a nie chciałem czekać do wiosny bo czeka mnie mnóstwo innej pracy.Usunięcie krzewów i olbrzymiego już żywotnika nie wchodziło w rachubę bo zniszczyły by się wzajemnie przy wykopywaniu.Ale jak wydostać z tego miejsca prawie 10-letni klon aby go nie uszkodzić.To było dopiero wyzwanie.Przede wszystkim wiedziałem już o tym że przy przesadzaniu należy dążyć do tego żeby uszkodzić jak najmniej drobnych korzonków bo one stanowią najważniejszą część dla jego żywotności. Oczywiście nie jesteśmy w stanie osiągnąć to w stu procentach. A więc do roboty.Okopałem klon wokół zwracając uwagę na to że korzonki sięgają długością trochę dalej niż cała korona.Odkopałem pierwszą warstwę i sprawdzałem dokąd sięgają drobne korzonki.Zwykle system korzeniowy klonów japońskich znajduje się przy powierzchni na głębokości ok 20 cm.wybrałem ziemię pod nimi na głębokość 60 cm zakładając długą matę,w celu złapania jak największej ilości bryły korzeniowej.Chodzi o to żeby bryła korzeniowa się nie rozpadła.Jest to niezmiernie trudne do osiągnięcia bo ciężar ziemi i bryły dociska już

wolne miejsce podczas wybierania ziemi.No ale pomogłem sobie w ten sposób ze podłożyłem drąg o długości 2,5 m i pod niego jeszcze kloc.Taka dzwignia pomogła podnieść nieco całego klona a jest on zwykle przyssany do podłoża i jest co robić.Zeszło mi ok 8 godzin zanim go wydostałem.Lepiej robić to w dwójkę ale nie miałem akurat nikogo do pomocy. Póżniej załadowałem klona na niski wózek do transportu materiałów.Po przewiezieniu na nowe miejsce wykopałem dosyć spory dół i dałem do niego sporą ilość żwiru na spód .Na żwir nasypałem trochę kompostu wymieszanego z piaskiem i kwaśnym torfem dodając zwykłej ziemi kwiatowej.Po włożeniu klona do środka obsypałem lekko korzenie ziemią i podlałem wodą dookoła stopniowo obsypywałem i podlewałem tak aż ziemia szczelnie wypełniła korzenie wokół klonu.Codziennie zraszałem jego powierzchnię i wokół ziemię nie zalewając tylko tyle żeby utrzymać stalą wilgotność.Oczywiście klon dostał szoku i część liści zwiędło ale klon wchodził już i tak w okres zrzucania liści.Przez dwa tygodnie cieniowałem go jak świeciło na niego słońce ,przystawiając duży parasol ogrodowy.Myślę że będzie dobrze bo klon ma zdrowe czerwone pączki po zrzuceniu liści.W innym wypadku taką operację przesadzania można przeprowadzić wczesną wiosną zanim klon rozwinie liście.